Poniedziałek ciężki dzień...
No tak, jak się w niedzielę odpoczywało, to później trudno jest wracać do pracy. Ale mimo to pełne energii i entuzjazmu zaczęłyśmy szorować drabinki.

Co prawda po kilku godzinach
takiej pracy (zdzieranie kilku warstw farby z drabinek nożem) każda już
dostawała na łeb… Ale może nieco powoli praca szła do przodu. Jeszcze przed
nami sporo pracy, ale wyrobimy się!
Nawet z altanką jesteśmy trochę
do przodu J Z
Anią pomalowałyśmy drewno w altance specjalnym środkiem przeciwko robakom. A
Ksiądz Mariusz (nasz niezawodny Proboszcz i kierowca) z Pauliną zaczęli już przykręcać
deski, więc nasza altanka staje się coraz ładniejsza J

I tu niespodziewanie w odwiedziny przyjechał Proboszcz z Oziornoje, tzn. ks.Tomasz, który już niedługo będzie tam Proboszczem :)No i jak to u Sióstr bywa, to odwiedziny skończyły się obiadem i miłą pogawędką :)
Zamiast dzieci póki co na plac
zabaw przychodzą bawić się … cielaki! Od niedzieli pojawiają się tutaj i „koszą”
nam trawę J
Pogoda była bardzo ładna, wiec
znowu pracowałyśmy do zmroku. Jak Ania mówi, mamy plan dnia zgodny z zegarem
biologicznym, tylko że działa on dopiero po południu w naszym przypadku.
A wieczorem w towarzystwie
naszych kochanym sióstr i Księdza Proboszcza usiadłyśmy do kolacji. No, jak to
tradycyjnie bywa w Kazachstanie, szybka herbata przekształciła się w ponad
godzinną pogawędkę. Było sporo żartów i śmiechu! Siostra Lilianna jest
specjalistką od śmiesznych tekstów i docinek, a Proboszcz w sumie jej nie
ustępuje. Więc czasem naprawdę jest mega wesoło przy tym stole, szczególnie jak
się dołączy siostra Cordia i my z dziewczynami.
A teraz wszystkich bardzo
serdecznie pozdrawiamy! J
Jana :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz