I jak zwykle niezawodny okazał się nasz Ojciec Misjonarz. Bez Niego nasza praca stałaby w miejscu! Ciężko mi to przyznać, ale... męska ręka niekiedy się przydaje. :P
S. Cordia razem z Panią Mariną także ciężko pracowały w ochronce nadając ochronce przytulniejszy klimat.
Pomimo panującego upału staramy się zrobić jak najwięcej. Najprzyjemniej pracuje się wieczorkiem, gdy nie praży już tak słońce, ale niestety komary nie dają za wygraną. :( Lecz Ojciec i s. Cordia przechytrzyli komary i pracowali do baaaaaardzo późna w ochronce.
Jak s. Letancja wróci do Kazachstanu to nie pozna tego miejsca! :)
W przerwie udało Nam się porozmawiać i wspólnotowo pomodlić z ks. Marcienem na skypie, a później z grupą AKM'u, która obecnie jest na doświadczeniu misyjnym w Jerozolimie, niestety były lekkie zakłócenia przez internet, ale daliśmy radę podzielić się swoimi przeżyciami. Pozdrawiamy Was!
A teraz po zakluczeniu drzwi...
wśród odgłosów much... idziemy spać.
Paulina
Ahhh Zosia po Politechnice Poznańskiej nareszcie w swoim żywiole ! Znajomość materiału pewnie nie raz się przydaję ;) jesteście niesamowite ! Już wiem kto mi pomoże przy remoncie.. taaaa
OdpowiedzUsuńDużo sił i wytrwałości dzięki Naszemu Panu :) Heja Bongo i do przodu !