wtorek, 5 sierpnia 2014

Do roboty!!!

Dzisiaj wielki dzień! Ruszyliśmy z robotą pełną parą!

Bardzo dużo jest przed nami roboty: malowania, przestawiania, koszenia trawy, odnawiania huśtawek, a nawet zrobienie piaskownicy.







Po kilku pierwszych godzinach już było widać pewne efekty. W skoszonej przez diakona Dawida trawie niespodziewanie odkryliśmy… zagubioną w chaszczach piaskownicę!





Ks. Marcin snuł plany jak, co i gdzie zrobić, żeby było pięknie i ładnie.


Dziewczyny zajęły się czyszczeniem huśtawek i zjeżdżalni, co muszę przyznać, nie było łatwym zadaniem. Wymagało to dużej precyzji w zauważaniu rdzy i siły do jej całkowitego wyczyszczenia. Niestety po oczyszczeniu zjeżdżalni jedna ze szczotek zakończyła swój żywot i trzeba było iść do budowlanego po nową. Papier ścierny też był bardzo przydatny, więc wykupiłyśmy prawie cały (tak, prawie cały, bo nie za dużo tego papieru było, tylko 7-10 kawałków pociętych jak kartka A4).




W trakcie prac na placu zabaw, Ania i Paulina nieco nauczyły się rosyjskiego podczas rozmowy z miejscowym chłopakiem, który przyszedł na plac pobawić się. Artiom też nam trochę pomógł,  a przy okazji wypytywał o różne rzeczy. Dziewczyny szybko się uczą, więc niektórych pytań i zwrotów już nie musiałam tłumaczyć J

Po szybkich zakupach w budowlanym i kawie ruszyliśmy znowu z robotą. Po oczyszczeniu zjeżdżalni i huśtawek nadszedł czas malowania (co bardzo ucieszyło nas, dziewczyny). I tu nas bardzo zdziwiła zawartość puszek z farbą – mimo że obie puszki miały taką samą objętość, w jednej z nich było mniej farby o prawie 1/3!


Siostra Latancja, żeby podtrzymać nasze siły a także pracujących przy plocie na probostwie dziewczyn z Gdańska, przygotowała pyszną obiadokolację!


Po pysznym jedzonku wróciliśmy do pracy . Czekały na nas niedomalowane huśtawka i zjeżdżalnia, a także projekt  ks. Marcina ;) Do samego zmroku (22:15) malowałyśmy, a Diakon i Ksiądz robili nową piaskownicę.




A teraz serdecznie Was wszystkich pozdrawiamy! Mamy już po 24 i wyłączyli nam prąd, więc szybko dopisuję i idziemy spać, żeby od rana z nowymi siłami zabrać się do pracy.

Pozdrawiam, 
Jana :D


p.s. a po drodze do budowlanego znalazłyśmy ot taką roślinkę ;)


2 komentarze:

  1. Niesamowite doświadczenie misyjne! Przypomina mi się książka "Kwiaty na Stepie", którą niedawno czytałam (autorka książki wraz z rodziną została wywieziona w czasie wojny do Kazachstanu i opowiada o tamtejszym życiu- naprawdę polecam!).
    Aż by się chciało tam być Wami!
    Pamiętamy w modlitwie!
    Zosia, Michał i Jagódka :o)

    OdpowiedzUsuń
  2. O, to widzę, że jerozolimskie doświadczenia walk z chaszczami i rdzą są tutaj jak najbardziej przydatne, super :) M.

    OdpowiedzUsuń