piątek, 15 sierpnia 2014

Oziornoje forever!

                                     Pisanie bloga za te kilka dni jest ciężką sprawą...
Ponieważ wydarzyło się bardzo dużo niesamowitych rzeczy, to postaramy się to wszystko opowiedzieć.
O poniedziałkowym wieczorze Ania już napisała w poprzednim poście. A teraz spróbujemy po kolei przedstawić wydarzenia z naszego wspaniałego pobytu w Oziornoje.

                                       


Co do naszego domku, to miałyśmy gorącą bieżącą wodę! Co prawda słoną, ale do mycia się nadawała. Spanie na materacach już w ogóle nie sprawiało żadnych kłopotów, było cieplutko i przyjemnie w tym domku. A mieszkało nas tam aż 16 osób! I mimo to nie było żadnych problemów z kolejką do łazienki – szok! J


Wtorek zaczęliśmy od śniadania, gdyż na jutrznię nie byłyśmy w stanie wstać. Z resztą i tak było by to trudne ze względu na cyrylicę. Dalszym punktem programu była konferencja, którą głosił nasz znajomy Jezuita ks. Piotr. 
                                  
Tematem pierwszego dnia była miłość, a główna myśl przewodnia z tej konferencji – „Bóg jest miłością!” – została zilustrowana za pomocą przeróżnych opowieści i przykładów. Spotkanie w grupach w odróżnieniu od konferencji już była dla Ani i Pauliny pewnym wyzwaniem. Kierując się ciekawością, jak wiara i relacje z Panem Bogiem wyglądają tu w Kazachstanie, poszłyśmy się integrować. Na skutek czego dorabiałam za tłumacza J Z nami w grupie również były dwie siostry służebniczki – Lojola i Chryzanta, siostra nazaretanka Renata, a także księża: jeden z Argentyny pracujący tutaj – ojciec Eduardo, a drugi – greko-katolicki ks. Rusłan – przyjechał wraz z młodzieżą z Karagandy. No i oczywiście młodzież z różnych części bezkresnego Kazachstanu: Karagandy, Astany, Ekibastusa, Pietropawłowska i Tarasu. Więc to dzielenie się było najciekawszą rzeczą w ciągu tych kilku dni. Okazało się, że wśród nas jest również chłopak, który mając 15-17 lat, jeszcze nie był ochrzczony. Młodzież bardzo chętnie się przedstawiała, niektórzy opowiadali o swoich doświadczeniach Boga bardzo otwarcie. Myśmy również byłyśmy nie raz wywoływane do dzielenia się swoim doświadczeniem, jak to młodzież w Polsce (i na Białorusi) utrzymuje relacje z Jezusem.




Dalsza część tego dnia była bardzo przewidywalna: śpiewy, obiad, sprzątanie po obiedzie (podczas którego poznało się sporo nowych ludzi), odpoczynek, przygotowania do Mszy Św. i Msza, kolacja. A po kolacji nastał czas pożegnać się z naszymi Księdzem i Diakonem, którzy następnego dnia wyruszali do Astany, żeby już 14 sierpnia dotknąć polskiej ziemi J Co prawda kolacja dla nas nieco się przeciągnęła, gdyż spotkaliśmy s. Paschalię, która w Kazachstanie jest od 1994 roku i jest założycielką placówki służebniczki w Kellerowce. Siostra bardzo się ucieszyła, że obecnie trwają tam remonty, więc bardzo chętnie opowiadała o początkach swojej pracy w Kazachstanie i rozbawiała nas szczerymi docinkami i żarcikami.
No i oczywiście nie mogło zabraknąć z nami naszego niezawodnego ks. Proboszcza Mariusza, który wytrwale i cierpliwie przywoził, odwoził i wszędzie woził wolontariuszy.



Ale na tych pogaduchach nasz dzień się nie zakończył. Zachciało nam się zobaczyć, jak wygląda step w nocy. A ponieważ była to pełnia księżyca, to bez obaw poszłyśmy w kierunku sopki. Niestety daleko myśmy nie zaszły, bo oszalałe głodne komarzysko oblepiło nas zew wszystkich stron, więc musiałyśmy szybko wracać. No ale tak to już jest… Ania i Paulina wpisały się na nocną Adorację w kaplicy z Przenajświętszym Sakramentem (wielkie tabernakulum jest trzecią, po Jerozolimie i Medjugorie, z 12 Ołtarzy Wieczystej Adoracji – gwiazd w koronie Maryi, powszechnie znane jako Gwiazda Kazachstanu). Więc dziewczyny o tak później porze modliły się przed tym ołtarzem, wsłuchując się w słowa Jezusa.
     

Środa od rana wyglądała podobnie. Przy śniadaniu jakoś tak się ukształtowało, że siedzieliśmy z Siostrami Służebniczkami, albo wśród młodzieży, która mniej więcej coś mogła powiedzieć po polsku. Co prawda, co nas zresztą zaskoczyło, był fakt, że przyjechało sporo studentów, którzy studiują w Polsce, więc czasami nawet się udawało dogadać bez tłumacza. Rozmowy przy posiłkach, czy sprzątaniu otwierały przed nami wiarę Kazachstanu i Tadżykistanu, pokazując często realia tych krajów. 
                                           
Tematem konferencji była służba, co później się też przełożyło na dyskusję w grupach. Niestety od rana pogoda nie dopisywała, ale wyruszyliśmy z Najświętszym Sakramentem do figurki Matki Bożej, którą postawiono w wdzięczności za uratowanie od głodu ludzi z Oziornoje na pocz. wieku XX. Co prawda pokropiło nas troszeczkę podczas tej młodzieżowej procesji-pielgrzymki, ale zdjęcia zrobić to myśmy zdążyły J. Niesamowite było również to, że droga prowadziła za wioskę na step, gdzie się pasły krowy, owce, chodziły gęsi i kaczki.






A wieczorem tradycyjnie odbyła się Msza Św., po której był czas na dłuższą modlitwę. To było niesamowite, kiedy Księża i Siostry zakonne modlili się nad młodzieżą, nad każdym z osobna. Wiemy, że sporo osób miało bardzo mocne przeżycia w czasie takich modlitw. Sporo też dostało wprost powiedziane słowo od Jezusa: albo przez Księży i Siostry, albo przez Słowo Boże.
Czwartek wiadomo przebiegł podobnie, jak poprzednie dni. Niestety z powodu pogody, nasza pielgrzymka na Sopkę (tam, gdzie stoi krzyż) nie odbyła się…. A szkoda. Pewnie jakby nie deszczowa pogoda, to pięknie by tam było...


                                      

Co prawda mimo deszczowej pogody i wiatru uczyliśmy nowych tańców – żydowskie zresztą, choć tempo nauki było naprawdę szybkie. Siostry z Kokszetau pokazywały jeden za drugim kroki i ruchy, wiec na prawdę trzeba było bardzo uważać, żeby nadążyć za nimi. Ale w końcu nawet się udało nam co nieco opanować ;) Między posiłkami i poszczególnymi punktami programu również świetnie bawiliśmy się jak w gry lokalne, tak i w znane w całej Polsce (typu Samuraj, czy Noga). 
 

Konferencja na temat wierności i podsumowanie tych trzech dni w grupach znowu dało nam dużo do myślenia. Rozmowy o powołaniu z Siostrami, Księżmi i młodzieżą, a także o trudnościach w utrzymywaniu relacji z Bogiem, pokazały nam, że często Pan Bóg prowadzi swoimi drogami i w swoim czasie.


Jako ze to był jeden z ostatnich dni na tym Święcie, to każda z grup miała za zadanie podsumować całokształt tych rekolekcji. Z czterech kategorii – scenka, pieśń, wiersz, plakat – nasza grupa musiała pokazać w scence, co najważniejsze daje nam Pan Bóg. No i tu się przydała dobra pamięć dziewczyn, sióstr i umiejętności aktorskie całej grupy. Najważniejsze dla nas wszystkich była MIŁOŚĆ Boga do ludzi, co pokazaliśmy w naszej pantomimie.
                                                


Zamiast drogi krzyżowej po drodze na Sopkę, która miała być zrobiona w stylu Męki Pańskiej na Cytadeli, czyli z przebranymi aktorami-amatorami, modliliśmy się i rozważaliśmy stacje drogi krzyżowej w kościele. Mimo to dopasowane teksty i muzyka stwarzały niesamowitą atmosferę do głębszej refleksji nad tą częścią życia, a później i śmierci Chrystusa. A wieczorem odbyła się Nowenna do Matki Bożej Królowej Pokoju i Różaniec w intencjach pisanych przez uczestników spotkania. Jak wiadomo Matka Boża Królowa Pokoju jest patronką Kazachstanu i  całej Średniej Azji. Dlatego modliliśmy się przy figurce Matki Bożej nie tylko w swoich własnych intencjach, ale też w sposób szczególny w intencji wzrostu wiary na tych ziemiach i o pokój.





A w piątek – to już był ostatni dzień pobytu w Oziornoje – poranna konferencja ks. Piotra była jednocześnie podsumowaniem i pożegnaniem, gdyż cała grupa gdańska w tym dniu opuszczała nie tylko Oziornoje, ale i Kazachstan w ogóle. O 11:00 odbyła się uroczysta Msza Święta pod przewodnictwem Nuncjusza Apostolskiego w Kazachstanie - Miguela Maury Buendía, który od początku swojej obecności w tym kraju nie opuścił żadnego Święta Młodzieży, czyli był na 6 z 16! 
                                   
Żeby było ciekawiej, to do tradycyjnej mieszanki polskiego i rosyjskiego na tym spotkaniu młodzieży dodano jeszcze włoski J Po Mszy spotkaliśmy naszych znajomych z Podolska, więc pamiątkowe zdjęcie musiało być. A dalej to odwiedziliśmy jeszcze Siostry Karmelitanki no i oczywiście przesympatycznych braci benedyktynów – Józefa Marię i Artura – którzy (co prawda po angielsku) też opowiedzieli nam co nieco o sobie i swoim powołaniu. No i oczywiście poczęstowali nas przepysznymi lodami czekoladowymi! Bracia są niesamowici! Bardzo sympatyczni i życzliwi, chętni do opowiadania o sobie i swoim życiu. Brat Józef Maria – były gwardian Papieża Jana Pawła II – opowiedział nam o swoim powołaniu i o tym, jak mu się już 8 rok żyje się w Kazachstanie. Brat Artur, który przez 25 lat był misjonarzem w RPA też bardzo chętnie opowiadał o sobie. Mimo że mogliśmy słuchać godzinami, musieliśmy się z nimi pożegnać i jechać do siebie.

                                  

Z tego spotkania przyjechałyśmy umocnione duchowo, pełne niesamowitych wrażeń i z nowymi znajomościami. Zakonnice, studenci i młodzież szkolna bardzo chętnie dzieliła się swoimi poglądami, spostrzeżeniami. Mamy nadzieję, że przynajmniej część z tych kontaktów uda nam się utrzymać po powrocie do Polski.

  




                                    

A potem to już wiadomo – powrót do Kellerowki, gdzie na nas czekała s. Cordia z przepyszna kolacją! No i dalej pisanie bloga zajęło nam sporą część wieczoru.

Pozdrawiamy bardzo serdecznie! z Bogiem!

Jana :D ( a ja se w step jadę :P)


P.S. Nasze świadectwa będą w zakładce: http://www.akmkazachstan2014.blogspot.com/p/sw.html

1 komentarz:

  1. Jana, tylko nie zapomnij, jak się na tym hamuje ;D
    K

    OdpowiedzUsuń