niedziela, 10 sierpnia 2014

Szalona niedziela

Tytuł mówi sam za siebie, ale postaram się chociażby w skrócie opisać cały ciąg wydarzeń dnia wczorajszego.

Dzień rozpoczęliśmy Mszą Świętą pod przewodnictwem ks.Abp Tomasza Pety. Podczas Mszy ks. Arcybiskup powiedział ładną homilię, w której zachęcał wszystkich obecnych do otwarcia się na miłość Boga i bycia promykiem Bożej miłości wśród innych ludzi.







Podczas tej uroczystej Mszy Arcybiskupowi towarzyszyli Proboszcz Kellerowki, przyszły Proboszcz z Oziornoje (już w sierpniu przejmuję tę wspaniałą parafię), ojciec Józef (benedyktyn, były gwardian Jana Pawła II)  i oczywiście nasi Ksiądz i Diakon.


Po Mszy ks. Arcybiskup poświęcił mury kościoła, które w tym roku właśnie zostały odnowione. Kto był w Kellerowce wcześniej, to pewnie by nie poznał tego kościółka.

Po Mszy Siostry Nazaretanki zaprosiły Arcybiskupa, kapłanów i gości-wolontariuszy z Polski na pyszny obiad serwowany w ochronce. I mimo że było nas bardzo dużo, to wraz z ks. Arcybiskupem zmieściliśmy się przy naszych malutkich stoliczkach dla przedszkolaków :)

Niestety długo przy stole nie udało się nam posiedzieć i porozmawiać. Trzeba było jechać na Mszę do sąsiedniej wioski liczącej około 20 parafian. Jak że wielkie było zdziwienie i zachwycenie parafian, kiedy zobaczyli wysiadającego z busa ks. Arcybiskupa i ekipę młodzieży wraz z księżmi i zakonnicą!

























Przed Mszą Arcybiskup trochę porozmawiał z ludźmi, a później przyszła i na nas kolej. Siostra zadawała swoje ulubione pytania dotyczące naszej wiary, chrztu, rodziny i relacji z Bogiem. Potem wraz z dziewczynami z Gdańska (Kingą, Martą, Madzią i Dorotą) zaśpiewałyśmy kilka piosenek z pokazywaniem. Po Mszy Świętej ludzie bardzo dziękowali za to, żeśmy ich odwiedzili i zapraszali jeszcze :)

No i w tym miejscu mam mały dylemat, czy opisywać naszą drogę powrotną...Myślę, ze jakby to było w Polsce, to Ksiądz Marcin mógłby zostać bez prawka (nie Księże?). Wraz z Siostrą Lilianną, Anią i Pauliną drugim samochodem tutejszego ks.Proboszcza - Nissanem bez licznika prędkości i do tego po przejściach - jechaliśmy z prędkością może 120-140 (kto wie?) ładną drogą z wioski, gdzie przed chwilą skończyła się Msza, do Kellerowki. Żartowaliśmy i śpiewaliśmy sobie, jak nagle ta ładna droga się skończyła... A więc skacząc po dziurach na drodze jechaliśmy sobie dalej. Ksiądz się śmiał, dziewczyny z Siostrą piszczały - wspaniałą atrakcję żeśmy mieli. A żeby było jeszcze przyjemniej Wuja stwierdził, że fajnie po tej drodze jedzie się slalomem, więc pisków było jeszcze więcej, jak Ksiądz na samej krawędzi drogi (a obok już był rów) nagle skręcał z powrotem na drogę.


W końcu cali i niepoobijani dotarliśmy do naszej ochronki. Duchowieństwo udało się na wieczorne modlitwy z ks. Arcybiskupem, a dziewczyny po szybkim ogarnięciu się zgarnęły Siostrę Cordię i wyruszyły w step. Chciałyśmy zobaczyć zachód słońca, który wyglądał na prawdę niesamowicie! No i oczywiście sesja zdjęciowa musiała być ;)



W międzyczasie podjechali Ksiądz i Diakon i wywieźli nas jeszcze dalej w step - bo ładniejsze widoki ;) No i tak już zupełnie na koniec dnia Siostra pokierowała nas na cmentarz, żebyśmy mogli zobaczyć, jak to tu wygląda. Na pierwszy rzut oka cmentarz jak cmentarz. Wszędzie stoją krzyże. Jednak ciekawe jest to że, kościelnych pogrzebów tu prawie nie ma - jeden na rok... Cały zarośnięty cmentarz miał jeszcze jedną ciekawą cechę: gdzieniegdzie na nagrobkach leżał kawałek chleba z kiełbasą, cukierki, niedopałek papierosa, w kieliszku stała wódka... Ludzie robią tak, bo a nuż zmarły głodny będzie? Generalnie kościołowi nadal ciężko jest wytłumaczyć i przekonać ludzi do odejścia od takich "tradycji".

 






Po powrocie jeszcze kończyliśmy naszą relację z przedwczoraj, co nam też trochę czasu zajęło.



Ale jednak ten zachód słońca był niesamowity!

Jana

2 komentarze:

  1. więcej filmików! i ta muzyczka :D

    OdpowiedzUsuń
  2. faktycznie niezłą imprezę mieliście w tym aucie :D i podpisuję się pod powyższą prośbą - zdecydowanie więcej filmików! jeśli tylko macie możliwość i wasz net to ogarnie :)

    a msze z arcybiskupem też niezła sprawa i to takie fajne, że on na te wioseczki wpada i jest tak zwyczajnie mimo tej niezwyczajności :)

    OdpowiedzUsuń