sobota, 23 sierpnia 2014

ora et labora


Misyjna normalność... Przyzwyczajamy się do misyjnej tutejszej codzienności... Nie szukamy "fajerwerków", ale żyjemy w myśl benedyktyńskiej zasady "ora et labora", czyli "módl się i pracuj". Zachwycamy się drobiazgami, gestami. Szukamy w tym wszystkim miejsca dla nas....



Dzień rozpoczęłyśmy lekko z opóźnieniem... gdyż zaspałyśmy kilka minut, stąd nasze spóźnienie na Mszę, ale zmęczenie pracą powoduje, że śpimy "jak zabite" i budziki nie dają rady :) Dziś sobota- msza w języku polskim. Siostra Lilianna grała oczywiście polskie pieśni, które tutejsze babuszki ale i dziewuszki znają i głośno śpiewają!





Po śniadaniu zabrałyśmy się w okrojonym składzie (ja i Paulina) za malowanie drabinek na placu, a potem malowanie całej altanki specjalnym preparatem do drewna. Zajęło nam to sporo czasu… ale altanka można uznać, że jest już cała! :) i piękna! Dzieci z ochronki będą mogły tam spędzać czas, jeść posiłki, bawić się itp. Bardzo nas to cieszy, że w taki sposób udało nam się wesprzeć to piękne dzieło, które tworzą Siostry z Polski.




Po południu kwadrans na kawę ...


I dalej skrobanie pozostałych „atrakcji” dla dzieci na placu zabaw. Niektóre dzieciaczki już przychodzą, bawią się i podziwiają nowy plac, próbują też rozmawiać z nami po polsko-rosyjsku…

Paulina zabrała się za przesypywanie piasku... 


... a Ania malowała altankę na dwie ręce :)





Często pytacie nas o warunki sanitarne. Musimy oszczędzać wodę, gdyż jest ona wypompowywana ze studni. Ciepłą wodę grzejemy w garnku i kąpiemy się w misce :) można się przyzwyczaić, naprawdę! U Sióstr woda ciepła i zimna leci z kranu, przy czym jest także pompa. 


Paulina sprawdza, ile wody trzeba jeszcze pompować






Po kolacji przeniosłyśmy swoje bagaże z ochronki do domku Sióstr, gdyż od dziś śpimy razem z nimi. Ochronka będzie malowana w poniedziałek i z tej przyczyny nie możemy tam spać.  Siostry serdecznie nas przyjęły i… dały pokój za klauzurą! :) Mieszkamy teraz wszyscy w jednym domu i tak blisko Najświętszego Sakramentu (tuż za ścianą!) :) 

Po przeprowadzce dalej ruszyłyśmy  przy zachodzie Słońca do boju- do skrobania i opalania „butan gazem”  drabinek. Tak walczyłyśmy do prawie 22, po czym wyruszyłyśmy z ojcem Mariuszem po paliwo (które jest tutaj bardzo tanie- w przeliczeniu ok. 2 zł/ litr). Najbliższa stacja otwarta jest nocy w godz 20-8 :)




Ojciec Mariusz dbający o trawkę :)
Tak minęła nam sobota, a co przyniesie jutro?!  Pozdrawiamy z pokoju s. Letancji :)

Ania

4 komentarze:

  1. Jakiś taki jerozolimsko brzmiący tytuł... :) Ale świetna ta altanka Wam wyszła! I to mega, że tak konkretne coś po sobie zostawicie ;) A może to, że wylądowałyście za klauzurą to jakiś znak? Który trzeba właściwie odczytać? :P Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Co do klauzury tych dziewuszek szczerze wątpię :O ale dla Boga wszystko jest możliwe;-) dziękuję za dokończenie mojego zamysłu biesiadki aż trudno uwierzyć że to co nie dawno było w myślach dzięki tak gorliwej pracy jest rzeczywistością!!! Pozdrawiam na ten ostatni już tydzień;-) PS nie zapomnijcie wzmocnić mocowania dachu!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Witajcie. Ciesze sie ze widzicie piekne owoce swojej pracy. Powolania rozeznawajcie... pamietam w modlitwie. Niech Pan blogoslawi. Padre sz

    OdpowiedzUsuń
  4. Witajcie. Ciesze sie ze widzicie piekne owoce swojej pracy. Powolania rozeznawajcie... pamietam w modlitwie. Niech Pan blogoslawi. Padre sz

    OdpowiedzUsuń