piątek, 8 sierpnia 2014

Od rosy do rosy

Po mszy świętej i śniadaniu rozpoczęliśmy naszą pracę. Niestety na dworze była jeszcze rosa, co jest normalne w Kellerovce o tej porze roku. Wuja (ksiądz) po zrobieniu projektu altanki, pojechał razem z proboszczem do Tajnszy po materiał do budowy, co zajęło im bardzo wiele czasu ze względu na kolejki, jak za czasów PRLu. Wkręty musieli kupić na kilogramy, nie dostając za nic paragonu.





Natomiast reszta zajęła się ponownie malowaniem.




W przerwie na kawę siostra Liliana opowiedziała nam historie, o tym jak razem z księdzem ledwo uniknęli śmierci. Pewnego dnia wracając z odległej o kilkanaście kilometrów wioski, gdzie ksiądz odprawiał msze święta, zastała ich zamieć śnieżna. Pomimo auta przystosowanego do takich warunków utknęli. Jest to bardzo niebezpieczne, ponieważ w czasie zimy wiele osób zamarza na stepie. Próbowali wypchnąć auto, niestety bez skutku. Po nieudanej próbie i powrocie do auta, zorientowali się, że śnieg, który się na nich się znajduje, nie topi się, a ogrzewanie w aucie przestało działać (wyglądali jak dwa bałwanki). Odmówili różaniec. S. Liliana zadzwoniła do sióstr, niestety nikt nie odbierał, więc napisała do ludzi z Ukrainy (gdzie spędziła kilka lat) prosząc o modlitwę, bo jeżeli nikt ich nie zauważy to zamarzną. Tracąc nadzieję ksiądz zobaczył jakieś światełko. Siostra śmiała się mówiąc, że ona nic nie wiedziała i myślała, że ksiądz widzi już światło wieczne. J Okazało się, że jechał jakiś samochód. Udało się zadzwonić po pług śnieżny, i odkopali ich. Musieli zapłacić 13 dolarów. Taka była stawka ich życia. :P Po powrocie s. Cordia widząc jak s. Liliana trzęsie się cała z zimna powiedziała, że należy jej się teraz gorąca kąpiel. Siostra uradowana wyobraziła sobie kąpiel w wannie z pianą. Niestety dostała kubek ciepłej herbaty ze względu na brak w tamtym okresie wody u Sióstr.


Po przerwie ochoczo wróciliśmy do pracy. Najpierw zabraliśmy się za niszczenie.





Niezastąpionym misyjnym samochodem Księdza przywieźli zakupione materiały i zaczęliśmy budować altankę przy użyciu profesjonalnego sprzętu. Wspólnymi siłami wszystko jest możliwe!






Siostry radzą sobie jak umieją (silmik od pralki :P)...


Zakończyliśmy pracę, gdy ponownie pojawiła się rosa i komary robiły sobie z nas ucztę.


Na zakończenie pracowitego dnia w kapliczce wielbiliśmy Naszego Pana różnymi pieśniami podczas adoracji.




Paulina :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz