niedziela, 17 sierpnia 2014

Chrzest, Pierwsza Komunia, Ślub! All in ONE:)

Już trzecia niedziela w Kellerowce! Dzień rozpoczęłyśmy śniadaniem około godziny dziewiątej, a następnie po krótkim odpoczynku udałyśmy się na Mszę Świętą do kościoła parafialnego na końcu wioseczki :) A to co działo się dzisiejszego dnia w kościele można skomentować "all in one"... dosłownie!

Droga w Kellerowce




Oooo tak, poznajemy misyjne klimaty! Dla nas było to zaskoczeniem, ale podobno tutaj to norma. W czasie niedzielnej Eucharystii odbył się chrzest dziewczynki oraz (uwaga!) chrzest kobiety i mężczyzny, ich Pierwsza Komunia oraz Ślub tejże Pary! Wszystko podczas jednej mszy! Wyobrażacie sobie nasze zdziwienie? Ale i też wielką radość i totalny zachwyt... tyle Łask! :) Cały dzień chodziłyśmy rozmyślając nad tym i zachwycając się pięknem misji w takim aspekcie :) Po Eucharystii złożyłyśmy życzenia oraz wręczyłyśmy różaniec z Jerozolimy w prezencie. Młoda Para nie jest już niestety taka młoda jakby się miało wydawać, mają już kilkuletnią córeczkę.





Pierwsza Komunia




W tutejszym kościele jest kilku ministrantów, niektórzy są naszymi znajomymi, bo mówią troszkę po polsku i można się dogadać :) Moją uwagę zwrócił jednak mały przejęty swoimi obowiązkami ministrant, który przypomina mi mojego małego kuzyna Wojtka, który również służy przy ołtarzu (Wojtusiu pozdrawiam:)) Ludzie tutaj dbają o kościół, sprzątają, przynoszą kwiaty przed mszą. Możemy się wiele od nich nauczyć...

Udaliśmy się na pyszny obiad, a potem szybko pojechaliśmy do wioski oddalonej około godzinę drogi od Kellerowki z ojcem Mariuszem oraz Siostrą Lilianną. Ojciec przyjeżdża tam trzy razy w miesiącu. Byliśmy w tej wioseczce w naszą pierwszą niedzielę, dlatego twarze znajome. Zaśpiewałyśmy kilka piosenek po polsku, tutejsi wierni mieli wydrukowane teksty. Po Mszy Św. powiedziałyśmy swoje świadectwa z pobytu na rekolekcjach w Oziornoje... Wszyscy zapraszali nas do ponownych odwiedzin, może uda się w przyszłym tygodniu?! :)

Psalm w wykonaniu Jany

Wspólne zdjęcie po Mszy

Nauka polskich pieśni

Tutejsza droga :) Krowy mają pierwszeństwo!

W czasie drogi powrotnej wstąpiliśmy do jednej z wiosek do Pani Gali, która jest znajomą księdza i sióstr, gdyż opiekuje się tutejszą kapliczką. Mieliśmy zabrać tylko barana (17kg mięsa!) na szaszłyk, ale ... Pani Gala tak nas zapraszała, że weszliśmy do środka. Było to dla nas zetknięcie z prawdziwym życiem tutejszych ludzi.







Skromna chatka, urocza babusia, pani Gala krzątająca się po kuchni. Dostaliśmy pyszną kolację z tutejszych produktów (patrz zdjęcia) a później oczywiście "czaj", czyli niekończąca się herbata i słodkości! Przyszedł również brat pani Gali z tortem :) Rozmów i śmiechu nie było końca. Dowiedziałyśmy się o mroźnych i ciężkich zimach, o dzieciach, o studiach i pracy...

"A tutaj tylko czaj..."

Nasz kochany ojciec misjonarz, oczywiście najedzony :)


Po obfitym posiłku czas na wspólne zdjęcie i w drogę do Kellerowki, gdyż tutaj byliśmy umówieni na pożegnalny czaj z s.Tamarą, która wyjeżdża dziś w nocy na południe Kazachstanu do swojej placówki zakonnej. Tutaj była na urlopie u mamy, z którą również miałyśmy okazję porozmawiać. ;) Kochana Siostra pokazała nam swój dom, zdjęcia z dzieciństwa i formacji, a później... uczta! Oczywiście żadna z nas "nie była głodna", ale jadłyśmy dalej :)



S. Tamara poczęstowała nas pyszny placuszkami z mięsem lub owocami. To typowy kazachstański przysmak. Nie martwcie się, wzięłyśmy przepis :)






Po długich rozmowach i pożegnaniu s. Tamary powróciłyśmy przed 23 do naszego domku, gdzie po krótkiej pogawędce z s. Cordią, oglądaniu nieba i gwiazd, zaczęłyśmy wypisywać pocztówki, porządkować puzzle, rozmawiać z bliskimi na Skype, pisać maile i bloga... Wokół nas wszędzie zwierzęta. Również na nasz plac zabaw przyszły dziś krówki :)


Jak widzicie niedziela minęła nam wręcz niesamowicie! Najpierw misyjny kościół, potem ewangelizacja na wiosce, a w końcu dwie odwiedziny w kazachstańskich rodzinach :) 


Spacery po Kellerowce...


Siostra Cordia mknie przez Kellerowke niczym serialowy Ojciec Mateusz :)































Pozdrawiam,
Ania :)












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz